Pamiętacie jeszcze monstaurki pokazywane na blogu X czasu temu? Po ich zdjęciach promocyjnych te dwie hybrydy doszyć szybko zostały zapomniane i zdawałoby się, że Mattel nie podejmie żadnych działań względem nich. No właśnie, zdawałoby się...
Olympia oraz Caprice w końcu zyskały własne pudełka i zawitały na sklepowych półkach.
Dziewczęta niejednokrotnie były już opisane, więc pominę tą część. Tym bardziej się z tego ciszę, ponieważ wykonanie zabawkowych monstaurów ani trochę mnie nie spełnia moich oczekiwań i nigdy nie miałam o nich dobrego zdania.
Tak, tak, przechodzimy do artów. Jako, że mam w zwyczaju chwalić wszystkie grafiki bohaterów z serii Monster High, raczej nikogo nie zdziwi fakt, że i tym razem to uczynię.
Olympia, hybryda koszmaru i wampira, o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż jej plastikowa wersja. Wyglada na odważną, zadziorną i pewną siebie upiorkę. Na rysunku jej skóra jest o kilka tonów ciemniejsza, z odcieniem fioletu, czego brakuje mi w lalce.
Caprice, hybryda koszmaru i... emm, ważki? Z tej dwójki to właśnie ona jest moją faworytką. Art został wspaniale wykonany. Widać w nim grację, urok i niewinność przedstawionej potworki. Zyskała jaśniejszą barwę skrzydeł oraz włosów, dzięki czemu jej twarzyczka jest rozjaśniona i przyjemniejsza dla oka.
Która monstaurka bardziej wam się podoba? Jak oceniacie arty upiorek?
Koniki jak koniki, ale arty super.
OdpowiedzUsuń