Monster High minis po raz kolejny wkracza do akcji!
Mogliśmy zobaczyć już zdjęcia z figurkami z tajemniczych saszetek, tym razem otrzymaliśmy pełną listę kolekcji. Do zdobycia mamy dokładnie 72 malutkie figurki.
Jak już wspomniałam, w kolekcji jest aż 72 upiorek, w tym AŻ 2 razy Deuce. No wow, twórcy szaleją z tą różnorodnością dostępnych postaci. Większość z nich się powtarza, nad czym ubolewam najbardziej.
Figurki zostały podzielone na 10 kategorii. Każda z nich zawiera po 6 różnych figurek, jedynie "Original Ghouls", które ma być pseudo wersją basic, zostało bardziej rozbudowane, ponieważ aż do 18 upiorek (i upiora). Na boku opakowania umieszczono również informacje o tym, jakie mamy szanse na zdobycie danej figurki.
W poprzednim poście o MH minis wspomniałam, że są to jedynie nabijacze kasy i w dalszym ciągu trzymam się swojego zdania. Na samych figurkach bardzo się zawiodłam. Są urocze i właściwie na tym się kończy ich funkcja. Przez ich wielkość nie można nazwać ich atrakcyjnymi, czy też wartymi uwagi zapalonego kolekcjonera (chyba, że ktoś zbiera dosłownie wszystko co popadnie, nie ważne czym to jest). Strzaszyciółki w każdym wydaniu wyglądają tak samo i nie widać pomiędzy nimi zbytniej różnicy. Jedyną serią, która wybija się z całej kupki słodzizny i cukru są "Getting Ghoustly", ale tylko dlatego, że mają jednolity kolor. Pomysł na pewno zachwycający nie jest i wydaje się być tańszą (i gorszą) kopią vinylowych figurek przeznaczonych dla małych dzieci, które lubią takie bajery.
A skoro jesteśmy już przy Vinylowych figurkach... Na Toy Fair przedstawiono najnowszą z nich. Tym szczęściażem został nie kto inny jak... Operetta!
Moje szczęście kiedy ujrzałam właśnie tą postać było nie do opisania. Długo czekałam aż Mattel postanowi stworzyć upiorkę właśnie w tym wydaniu. W tym traumatycznym okresie nowych twarzy i dziwacznych wymysłów można jeszcze ujrzeć skarby, które potrafią wywołać uśmiech na twarzy.
Figurka została wspaniale wykonana. Co prawda rękawki nie są bufiaste, ale nie można mieć wszystkiego. W końcu Mattel musi mieć odlew, który będzie pasował do innych kreacji Operetty. Pozostaje jedynie wyczekiwać zdjęć promocyjnych, które ujawnią, czy twórcy nie zapomnieli o takich detalach jak wzory na butach i bluzce. Największym minusem jest brak tatuażu na ręce, który uzupełnia cały wygląd córki upiora z opery.
Podobają wam się MH minis? Planujecie zakup figurek? Co myślicie o nowej vinylowej figurce Operetty? Przypadła wam do gustu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy wam za wszystkie komentarze :)